Ćwiczenie umysłu. O dwóch trawelogach Kazimiery Alberti

11.

Czas przewija się przez wędrówki Alberti, współtworząc arras krajobrazu niebędącego li tylko kraj-obrazem. Nitka przeszłości supła się z nicią chwili teraźniejszej. Nie chodzi wyłącznie o przeszłość odsuniętą od indywiduum na bezpieczną odległość historii, która dotyczy innych ludzi, innych zjawisk, dokonanych w innym czasie. Nie tylko w historii zatem rzecz, ale w bio-grafii, czyli w sposobie, w jaki dokonane zapisuje się i odczytuje wciąż na nowo w naszym ciele i pamięci. To, co stało się w przeszłości, jest w jakimś głębokim sensie „bezpieczne”, to, co dokonuje się w bio-grafii jest zawsze niepewne, bowiem czasem tam obowiązującym jest nieuchronnie czas teraźniejszy. Krajobraz, to, co wizualnie konstytuuje pewien region (nie jest bez znaczenia, że Alberti organizuje swoje wędrówki jako studium całych regionów Italii), jest zatem splotem czterech elementów: historii (tego, co dokonało się siłami natury lub człowieka), bio-grafii (tego, co choć chronologicznie minione dokonuje się nadal, kształtując wrażenia jednostki), świadomości podmiotu i stopnia jego gotowości do zainteresowania się danym zespołem zjawisk i form oraz naszego fizycznego, metabolicznego zanurzenia w świecie jednoczącego nas z tym, co nie-ludzkie. Sprowadzając te elementy do dwóch (historia wraz z biografią i refleksyjnością, tworząc jeden żywioł, odróżniają się od nieludzkiego zoe), Piotr Nowak pisze:

[Życie – T.S.] rozumie się jako życie konkretnej osoby, rozpięte pomiędzy datą narodzin i datą śmierci. Nazwijmy je historyczną egzystencją lub biografią par excellence. Obok tak pojętego życia istnieje jeszcze inne związane najogólniej biorąc z metabolizmem i reprodukcją. Pierwsze życie jest ludzkie i bardzo kruche, narażone na czającą się wszędzie śmierć, drugie nie-ludzkie i wieczne. Historyczne istnienie starożytni określali mianem bios, „oikonomiczne” zaś – mianem zoe (Nowak 2000: 365).

Innymi słowy, dopiero splot bios i zoe może pomóc w kształtowaniu się świata jako krajobrazu.

12.

To wzajemne oddziaływanie tych sił sprawia, że świat robi na nas wrażenie. Mówimy o „wrażeniach”, mając na myśli nie tyle impresyjny czy impresjonistyczny charakter poznania, ile stopień wrażliwości na otaczający świat, który wszelako jest tylko punktem wyjścia do podjęcia głębszej nad nim refleksji.

s. 24-25