Między Ustami Italji a brzegiem Nervi Przypadek Kazimiery Alberti

W tej krótkiej migawce z podróży Kazimiera Alberti ujawnia swą niezwykle wyczuloną na detal wyobraźnię i ogromną empatię wobec tych, którzy pozostali na nieludzkich ziemiach. Praca postpamięci dokonuje się nawet w tak kolorowych, pachnących, pełnych entuzjazmu i nieskrywanego zachwytu przechadzkach po miejscach zwyczajnych. Być może dlatego uwielbienie włoskich czytelników dla reportażowych pism Alberti jest tak znaczące. Obcy, doświadczony wojną przechodzień musiał zwrócić im uwagę na to, co piękne, przywrócić podziw dla tego, co z czasem spowszedniało. Lecz nie tylko codzienność i zwyczajność powoduje, że Autorka wpada w stany liryczne pełne euforii i refleksji. Alberti jest mistrzynią utrzymywania się w czasie katartycznym, czasie właściwego momentu, kiedy jest się dla danej rzeczy w pełni tu i teraz. Natomiast nieobce są jej również refleksje spod znaku wielkiej kwantyfikacji, interpelacji zasadniczych, wielkich uogólnień bytu. Tak pyta o sens monologista wiersza Piza:

Dopóki nie zrozumiesz choć jednej litery gwiaździstej –
po co żyjesz? nie pytaj!!

(Piza w: Alberti 1936: 41)

Romantyczny z ducha pejzaż natury, w którym znaki na nieboskłonie czyta się jak litery. Jeśli nie zrozumie się mowy gwiazd, nie można zadawać egzystencjalnych pytań. Jeśli nie rozumie się porządku na górze, ziemska szata naciekowa, różnorodność krain będzie tylko ucieszną pogonią za urodą świata. Jeśli natomiast nauczy się mowy niewymownych zachwytów i pełnej egzystencjalnego namysłu enigmy wielkiego łańcucha bytów, wtedy ma się dostęp do tajemnicy, której odkrycie stanowi sens ludzkiego trwania.

Często to, co najważniejsze, ukryte zostaje w bajkowej opowieści:

Odpoczął. Na dłoni oparł rozwichrzoną głowę –
„może tu w ciszy, na tej ziemi nowej –
pisać się wreszcie nauczę”.

Podniósł do nieba rękę. Sprężyło się ciało –
napisał alfabetu literę pierwszą,
ale u góry pękła, wytrysła ogniem, zagrzmiała.

Opuścił rękę, zasmucił się, zbladł,
zrozumiał, że takim alfabetem napisane wiersze
rozsadzą cały świat!!
zrozumiał, że się już nigdy nie nauczy pisać
i że tylko ta jedna zuchwała zostanie po nim rysa

(Bajka o Zatoce Neapolitańskiej w: Alberti 1936: 61)

s. 46