„Arystokraci nędzy”, czyli Kazimiery Alberti opowieść o odrzuconych

Tkwi ona w bohaterach Alberti, wpływa na całe ich życie, bywa motorem przemiany, ale też – często nawet nieświadomej – klęski. Sprawia, że wszyscy nędzarze są „wielką rodziną”, są do siebie podobni, te same rzeczy w nich tkwią i kłują, żądlą nawet po wielu latach. Pisze Alberti, że „każda nędza jest podobna do siebie”:

Jest jednakowa. Żydowska czy też chłopska. [Zrozumiała, ż]e tu niema ani rozdziału, ani stopni, według których należy tę traktować tak, a tę inaczej. Nad jedną przechodzić do porządku dziennego, nad drugą się wzruszać (Alberti 1931: 281).

To Judymowy dług, który trzeba w jakiś sposób spłacić, nawet własnym kosztem: podążając czasem ścieżką bohatera Żeromskiego, podejmując próby zmienienia świata, stale kończące się mniejszymi i większymi niepowodzeniami czy – przez powszechny ostracyzm, przez wytykanie minionej lub obecnej nędzy – popełniając samobójstwo.

Piekło odrzucenia jest chłonne i pojemne, składa się z czterech rozległych kręgów, u podstaw których tkwi bieda. Im głębiej, tym większa świadomość swojej nędzy, tym częstsze próby buntu i – choć nie w każdym wypadku – boleśniejsze upadki. W pierwszym kręgu znajdują się Żydzi z podkarpackiego miasteczka opisani w Ghetcie potępionym (Alberti 1931), żyjący w bardzo złych warunkach, ciężko doświadczani przez los, ale godzący się z nim, pokorni. Trwający niezmienne od wieków, mimo biedy, głodu i chorób, to ich nazywa bialska pisarka „arystokratami nędzy”.

Drugi zaludniają chłopi, główni bohaterowie kalendarzowego cyklu Więcierz w głębinie z tomu pod tym samym tytułem (Alberti 1937), epizodycznie pojawiający się także w utworze Ci, którzy przyjdą (Alberti 1934a); godzą się oni ze swoją nędzą, ufnie oddają się w ręce Boga, ale zaczynają – choć nieśmiało – wątpić w Jego sprawiedliwość i dobroć, a wątpiąc, zyskują cząstkową przynajmniej świadomość własnej sytuacji.

Trzeci krąg zamieszkany jest przez szeroko pojętą biedotę miejską, drugoplanową, ale wielką bohaterkę utworu Ci, którzy przyjdą oraz Czerwonej wiosny (część tomu Więcierz w głębinie), to głównie różnego typu robotnicy, których największym przekleństwem – oprócz nędzy – jest samowiedza. To właśnie refleksja nad swoją sytuacją ekonomiczną i społeczną daje siły do sprzeciwu, buntu, choć też, paradoksalnie, podcina skrzydła.

W ostatnim, najgłębszym kręgu znajdują się ci, którzy zostali odrzuceni nie (lub nie tylko) ze względu na swoją biedę, nieestetyczność czy niezrozumiałą kulturę, jak wymienieni wyżej, ale z powodu samego faktu bycia sobą. To mieszańcy, ludzie żyjący jednocześnie w dwóch światach, ale nieczujący pełnej przynależności do żadnego z nich, mający podwójną tożsamość budzącą wewnętrzne konflikty; takich postaci tylko w dwóch powieściach Kazimiery Alberti jest wiele, to Róża Grünszpann i Marek Gnieciuch z Ghetta potępionego, Karolcia Kurkówna, Franciszek Rumiszewski, Helena Rumiszewska i Boczo z Ci, którzy przyjdą.

s. 76-77