Drżący głos poetki

Skupić warto uwagę także na kolejnych wskazówkach św. Franciszka, których interpretacja zawarta jest w Godzinie kalinowej. Realizacja postulatu braterstwa z przyrodą w omawianym tomie łączy się nierozerwalnie z dwoma kolejnymi powinnościami, a mianowicie z ideą pokory (minoritas) oraz braterstwa międzyludzkiego. Cytując wybrane teksty, początkowo z rozmysłem pominęłam fragmenty odwołujące się do uniżenia i pokory. W przywoływanym już wierszu Jak chcę wyróśćczytamy także:

N i e c h c ę wyróść wysoko jak zielony dąb,
ni jak cis, co się pyszni nasieniem w różowym kubeczku mięsistym,
d o ś ć m i b y ć rzęsą wodną
[…]

podkr. – A.K.

Na zasadzie opozycji zbudowany jest zresztą cały tekst. Kolejno odczytujemy: „nie zapragnę złota” – „dość szczęścia będzie”, „nie zapragnę jesiennej czerwieni” – „dość radości będzie”. Również kolejny, też już cytowany utwór, Marzenie o kryniczce, wpisuje się w ten schemat. Bohaterka wiersza nie pragnie być „oceanem”, ale „źródełkiem”, ze wszelkimi tego metaforycznymi konotacjami. Temat ten powtarza się również w innych tekstach: Działce mojej ziemi („starczą mi te łopiany niskie”, „starczy mi ta goryczka czerwonawo-lila”), Moim bogactwie („Bogactwo moje takie, że je mogę zdmuchnąć”, „Bogactwo moje mogę zamknąć w dłoni”) oraz Zaproszeniu wędrowca do domu („Mój dom się nie rozpiera na kolumnach śmigłych, / nisko do chropowatej ziemi sobie przyrósł”). W całym tomie wyrazy „dość”, „dosyć”, „wystarczy” pojawiają się kilkukrotnie, co na przestrzeni ledwie czternastu tekstów stanowi zauważalny, frekwencyjny wynik.

Aby domknąć rozważania dotyczące nawiązań do postawy franciszkańskiej w Godzinie kalinowej, należy wspomnieć o postulacie fraternitas międzyludzkiego oraz idei pokoju. Najwyraźniej idea braterstwa i pojednania rysuje się w wierszu Do sąsiada. Postaci tytułowej, człowiekowi „szczującemu psami”, „głuchemu na wołanie”, „śledzącemu ukradkiem zbiory jak złodziej”, „nie chcącemu być świadkiem w czystej sprawie” – przeciwstawia się bohaterka wiersza. Na wszelkie gesty odrzucenia reaguje pragnieniem porozumienia: „jeszcze się tu spotkamy pod tymi lipami”, „z chlebem i solą wyjdę na twoje spotkanie”, „gdy przyjdziesz, ja ci podam obie ręce w zgodzie”. Oczywiście równocześnie rozbrzmiewa tutaj echo ewangelicznych nakazów, aby miłować nieprzyjaciół i odpłacać dobrem za wyrządzone zło. Na tym poziomie faktycznie można uznać, iż jest to prosta realizacja haseł głoszonych przez Świętego z Asyżu. Jednak autorka, znów zaskakując i zmuszając do szerszego spojrzenia, dodaje do wymienionych, opozycyjnych elementów – jeszcze jedną strofę:

s. 121