Potem udaliśmy się do budynku, który mieści ciała podróżnych, co zginęli pod śniegami. Ich obrzydliwe kształty rysują się kościstymi i pozbawionymi ciała konturami na czarnym murze […].
Zwykle widok tych ludzi, którzy przestali istnieć i których śmierć dziwnie odmieniła, jest ponury i straszny. Ich nieruchomość, milczenie, ich powykręcane członki, ich usta na wpół rozwarte w konwulsjach ostatnich chwil [życia], ich gładkie włosy, ich czaszki porzucone na ziemi, kości porozrzucane na podłodze, szkielety podobne do uszkodzonych posągów, wszystko to wzbudza grozę i przestrach. Jakże prawdziwe jest, że materia bez duszy jest tylko przedmiotem wstrętu dla duszy jeszcze w materialnej powłoce (Krasiński 2017: 69).
Mamy do czynienia z wizją barokową. Wyobraźnia poety przekształca obraz zamarzniętych trupów w przedstawienie tańca śmierci (która zaprasza i pięknych, i odrażających na równi).
Od obrazów śmierci i rozkładu łatwo przechodzi Krasiński ku wzniosłości – nic zatem dziwnego, że pojawia się i wtręt metafizyczny:
Zdawało mi się, że jestem uwolniony z więzów tego świata. Religijny nastrój ogarniał mi serce […]. Wspinałem się wyżej, co pobudzało na nowo moją wyob-raźnię. Stopniowo zapominałem, że moje stopy stąpały nadal w prochu ziemskiego globu. […] Wydawało mi się, że czuję już spokojne konanie, […] albo wyobrażałem sobie, że już go doświadczyłem i że nie jestem już śmiertelny. […] otoczony przez obłoki, powoli stawałem się obłokiem, gotów rozwiać się we mgle, ulotnić w kilku kroplach rosy […] (Krasiński 2017: 67–58).
Zatem pierwsza wyprawa w Alpy Wysokie owocuje zapisem wrażeń przeciwstawnych. Z jednej strony mamy do czynienia z konwencją i egzaltacją, z drugiej – obcujemy z zapisem wręcz reporterskim. Znika gdzieś jednak zwyczaj natrętnego sięgania do lektury poetyckich mistrzów i mówienia cytatami z ich dzieł.
* * *
Nie jest to ostatnie spotkanie hrabiego Zygmunta ze szczytami alpejskimi w 1830 roku. Po powrocie z wycieczki, jeszcze w sierpniu, poznaje on swego idola – Adama Mickiewicza. Jak to zwykle bywa w podobnych przypadkach – przeżywa ogromne rozczarowanie:
Mickiewicz jest zimny, ponury. Wygląda na rozsądnego bardzo człowieka. Ja myślałem, że wcale przeciwnie. Dziwne czasem robiemy sobie o ludziach wy-obrażenie, które upada za ich poznaniem (Krasiński 1963: 181).