[…] Słysząc go mówiącego, zdaje się, że każdą książkę czytał. Sądy ma bardzo rozsądne, poważne o rzeczach. Smutny zwyczajnie i zamyślony; nieszczęścia już mu zmarszczki na trzydziestoletnim czole wyryły. […] Wydał mi się być idea-łem człowieka uczonego i geniuszu pełnego (Krasiński 1963: 187–188).
Przyszły autor Nie-Boskiej komedii spotyka nie bohatera lirycznego Sonetów krymskich (czego widocznie oczekiwał), ale żywego człowieka, z którym wybrał się na wycieczkę w Alpy Wysokie. W dodatku – dojrzałego, smutnego mężczyznę, a nie targanego uczuciami młodzieńca – raczej uczonego niż poetę.
Ekskursja trwała od 14 sierpnia do 1 września. W czasie podróży młody poeta miota się między zaklinaniem rzeczywistości a spojrzeniem realisty:
Rozpocząłem moją drugą podróż po Szwajcarii z największym polskim poetą, z naszym Byronem, i z jednym z moich przyjaciół, również w pełni oddanym poezji, przepłynęliśmy Leman parowym statkiem. Nie znam niczego mniej poetycznego niż statek parowy […]; jest to pływający trup (Krasiński 2017: 71–72).
Pragnienie towarzyszenia „polskiemu Byronowi” każe zapomnieć o rozczarowaniu, jakie sprawił on swym „poziomym” zachowaniem, wiekiem i wyglądem, choć sądzić można, że w utyskiwaniu na towarzystwo echo tego rozczarowania pobrzmiewa:
Ponadto na parowcu zawsze jest tłum ludzi, wytworniś i głupców, niemieckich studentów i żebraków, bankierów i kupców, ludzi rozsądnych, opowiadających dowcipy, rezonujących; lecz ani jednego, co podziwiałby kryształ, po którym sunie, i złoto słońca, które iskrzy się gwieździście wśród fal […]! (Krasiński 2017: 71).
Na ogół nie cierpię tych hotelowych kolacji; podróżujemy po Szwajcarii, by oglądać piękno natury, a Bóg jeden wie, ile widzimy brzydoty! […] Jest to największa i najczystsza nuda, jaką znam. Dlaczego wszyscy ci ludzie mówią? […] Poza tym z całego serca życzę im, by pomarli przed czasem; są tacy nudni! (Krasiński 2017: 77).
Ani jeden z podróżnych nie podziwia piękna krajobrazu (przynajmniej nie podziwia go „w odpowiedni sposób”). Zatem – prawdopodobnie – Mickiewicz też nie. Można sądzić, że Mickiewicz jest w opisywanym momencie już „profesjonalnym pisarzem” – nie ma potrzeby „popisywania się” w każdym momencie swą poetycką wyobraźnią. Przeciwnie Krasiński – młody, egzaltowany chłopiec, który z całą naiwnością pragnie wzniosłych rozmów. Zygmunt znów powraca do tematu nudy – jednak teraz ta nuda nie jest powodem poetyckiego (czy też raczej „wierszokleckiego”) natchnienia (jak w przypadku podróży na mule). Pewnie nie wypada mechanicznie składać wierszy, kiedy podróżuje się z Gustawem z IV części Dziadów.