Zygmunt Krasiński w Alpach

Ale miejsce, które całą moją uwagę w tym dniu ściągnęło, miejsce, które wydało mi się w teraźniejszym stanie mojego umysłu piękniejsze od Mont-Blanc, Klarencji i Meillerie, było stary zamek Chillonu […], zabytek rycerskich czasów, wsławiony za naszych nieśmiertelnym poematem Byrona (Krasiński 1963: 133–134; podkr. – B., M.S.).

W cytacie widzimy już nie naśladownictwo w sposobie opisu, ale wręcz niewolnicze uzależnienie od lektury. Skoro Nowa Heloiza nie przypada do gustu romantykowi, to i opisywane w niej krajobrazy nie mogą się mu podobać. Ciekawe, że „Mont Blanc […] znika”, nie budząc w nim właściwie żadnego zainteresowania – oceniany jako mniej piękny od „zamku Chillonu”. Jest to interesujące o tyle, że – jak wiemy – ten alpejski szczyt świetnie realizuje romantyczne wyobrażenie idealnego krajobrazu, co możemy prześledzić choćby w nieco późniejszym od opisywanych tu listów Kordianie.

Podobne refleksje powtarzają się w innych alpejskich tekstach poety z tego okresu:

Po drodze widziałem basztę Chillonu. […] Ledwo można było odczytać w mroku imię Byrona wycięte na kolumnie. Mówią, że wyrył je własną ręką. Dziwna [to] rzecz, że wielki geniusz szuka nieśmiertelności w kamieniu, kiedy kamień ten rozsypie się w proch prędzej, niż sczeźnie chwała geniuszu[3]. […].

Piszę w tej chwili w Montreux, przy oknie. Przede mną widać czarne skały Meillerie, a delikatna i urocza zieleń wyrasta wokół pod moimi nogami, […] na tych skałach, w otoczeniu tych kaskad Rousseau wyśnił swą księgę miłości, pełną namiętności, pociągającą niczym potok, który towarzyszył jego myślom swym szumem burzliwym, lecz ubogim w uczucia i pozbawionym wzniosłości (Krasiński 2017: 70–71).

Czyż nie mówiłem Ci, że Montreux jest nudne, przygnębiające? […] Ale rozumiem, czym mogło być Montreux dla Rousseau, kiedy pisał swoją Heloizę, mając czterdzieści pięć lat […]. O, jak prawdziwe jest przysłowie: Ukochani przez bogów umierają młodo! Tak, dla Rousseau, w jego stanie duszy, spokój natury mógł się wydawać zbawienny. 


[3]  O obecności i symbolice w pismach Krasińskiego motywu chillońskiego „szwajcarskiego zamku zaczarowanego w poezji Byrona” pisze Mirosław Strzyżewski (2014a: 267–287).