Ćwiczenie umysłu. O dwóch trawelogach Kazimiery Alberti

10.

Nic nie wydaje się nam tak uporządkowane jak czas, nie tylko biegnący nieubłaganie w jednym kierunku, ale wyznaczający także miarę, rytm i wartość naszego życia. „Czas to pieniądz”, ta fundacyjna mądrość zachodniej kultury pozwala upatrywać w miesiącach i latach nie tylko okoliczności bogacenia się, ale także przestrzega przed marnotrawstwem czasu, nakazując niecierpliwy, pospieszny ruch. Johann Wolfgang Goethe dostrzegał w pośpiechu znamienną cechę nowoczesności. W 1825 roku pisał do berlińskiego budowniczego i kompozytora Carla Friedricha Zeltera: „[…] bogactwo i szybkość, to walory podziwiane przez świat i pożądane przez współczesnych; cywilizowany świat ceni koleje, szybką pocztę, parowce i wszelkie udogodnienia komunikacyjne, chce więcej oferować, więcej tworzyć i przez to pogrążać się w miernocie” (za: Osten 2005: 22). Trzeba zatem „spruć” ten ścisły splot czasu, który tak silnie organizuje naszą codzienność. To właśnie jest punktem wyjścia fenomenologii percepcji Alberti. „Nie trzeba pokładać zbyt wielkiej wiary w kalendarz”, pisze, spoglądając na Zatokę Manfredońską. A dalej dowiadujemy się, że porządek ustanowiony wyrokami czasu jest niczym innym jak „przekładem”
(z tego, co nie-ludzkie, na język kategorii zrozumiałych dla człowieka), a w związku z tym zniekształca i oszukuje: „On też – mówi Alberti o czasie odmierzanym datami kalendarza – zdradza, podrabia, wprowadza w błąd” (Alberti 1951: 21). Tradisce, falsifica, inganna – splot człowieka i świata, dający w efekcie arrasową tkaninę krajobrazu czerpie swą energię z chwilowego przynajmniej wymknięcia się restrykcjom kalendarza. Przeczytajmy stosowny fragment:

Dzisiaj na przykład kalendarz każe ci wierzyć, że mamy „12 lutego”. Lecz spójrz tylko na niebo, morze, cała Zatokę Manfredońską wyciętą w formie idealnego sierpa. Przyjrzyj się górom półwyspu Gargano! Ten wiosenny dzień unieważnił zapis „12 lutego” i zakpił sobie z kalendarza zanurzając wszystko w turkusie (Alberti 1951: 21).

Związanie ze światem następujące w momencie tkania się miejsca jako arrasu nie kwestionuje daty, lecz bierze ją (jak czyni to Alberti) w cudzysłów, nie unieważnia jej, lecz przekracza jej ograniczenia. M i e j s c e n i e m i e ś c i s i ę w d a c i e.

s. 23