Ćwiczenie umysłu. O dwóch trawelogach Kazimiery Alberti

Tak zapisuje tę sytuację Alberti: „Jego [boga – T.S.] milczenie może sprawić, że deszcz przestanie padać, ale odpowiedź temu, który rozbił atom, zważył ciężar Betelguezy zdecydowanie nie mieści się w boskim planie” (Alberti 1951: 220). By zrozumieć krajobraz, musimy usłyszeć ów brak odpowiedzi, jaki milczeniem przedmiotów i zjawisk wypowiada się Theos/Deus nie-ludzkiego.

22.

Podróż Alberti i właściwe jej spojrzenie niestrudzenie ćwiczącego się umysłu ma także walor terapeutyczny. Czytając kalabryjskie i apulijskie wrażenia, raz za razem napotykamy miejsca, w których przestrzeń, stając się arrasem, opowiada wydarzenia mające być źródłem sanującego pouczenia. Alberti stąpa ścieżką wytyczoną siedem wieków wcześniej przez Franceska Petrarkę, dla którego podróż była nie tylko modelem życia, lecz stanowiła wyobrażenie „terapii i metody zdobywania mądrości”, a więc stanowiła znak „zainteresowania tym, co inne, przekraczania granic” (Ugniewska 2011: 55). To, co przydarza się w tej terapii (właśnie przydarza, bowiem przestrzeń ujawnia się przed nami niespodziewanie, podatna na wszelkie przygodne zjawiska i wydarzenia nie do przewidzenia w swej ulotnej, codziennej banalności), to przede wszystkim jej uderzający moment początkowy, w którym stwierdzamy, iż nasze rzekomo niezawodne przygotowanie do życia okazuje się iluzoryczne. Jest (w najlepszym razie) przygotowaniem do tego, co dzieje się jedynie na dobrze wytyczonym szlaku zwyczaju i nawyku, modelu życia wynikającego z przyjętej organizacji świata. Rozdział o św. Franciszku di Paolo rozpoczyna Alberti od wyznania takiej niegotowości: „Jako córka epoki przemysłowej lubiąca (być może wbrew własnej woli) realistyczny sposób myślenia, nie byłam zapewne przeznaczona do tego, by kreślić sylwetkę Francesco di Paolo jako świętego” (Alberti 2007: 86). Rytm współczesnego życia nie harmonizuje ze świętością. Wyznaczany jest bowiem niepohamowaną tendencją do bogacenia się, która swą logiką nieubłaganej ekwiwalencji (zawsze coś za coś, zawsze jedno przeliczalne „coś” zostaje zamienione na inne przeliczalne „coś”, „nic nie wynika z nic” – to wiedział już stary Lear) obejmuje wszystkie dziedziny życia indywidualnego i społecznego. „Zarabiać, zarabiać, jak najwięcej się da! Nic za nic! Płać! Płać! Dwie ręce! Jedna liczy pieniądze! Druga już wyciągnięta, czekaj! Nie zapłacisz, nie będziesz miał! Rzecz jasna, że organizacja społeczeństwo nie może oprzeć się jedynie na miłosierdziu (Carità)…” (Alberti 2007: 88). Poniżenie i upodlenie narzucone przez bezlitosną strukturę porządku rzeczywistości sprawiają, że nad światem zapadają ciemności. Świętość jest niczym innym jak skromnym rozbłyskiem światła w tych mrokach. Stąd wielkość św. Franciszka di Paolo, którego „osobowość, dzisiaj, w epoce poniżającego kłonienia się przed możnymi tego świata, emanuje imponującym światłem…” (Alberti 2007: 92).

s. 34-35