„Arystokraci nędzy”, czyli Kazimiery Alberti opowieść o odrzuconych

* * *

Nędza wiejska zbliżona jest do żydowskiej: i tutaj pojawia się głód, umierające z zimna i chorób dzieci, brak najpotrzebniejszych rzeczy, tutaj także jedynym wyjściem, ale niewielu przychodzącym do głowy, wydaje się ucieczka[14]. Niedolę dopełniają ciągłe zmagania z naturą: powodziami, głodnymi zwierzętami, suszami, pożarami. Nie jest jednak ona tak dokładnie i tak obrazowo przedstawiona jak nędza żydowska. Najwyraźniej los polskiego chłopa został przez Alberti opisany w kalendarzowym cyklu wierszy-modlitw Więcierz w głębinie (Alberti 1937: 46–78)[15], w którym dominują modlitwy błagalne; a wraz z mijającymi miesiącami nędza wydaje się coraz bardziej dotkliwa i przerażająca. Poetka w każdym kolejnym wersie dodaje nowe szczegóły; i chociaż w części tekstów przeważa tryb przypuszczający, z łatwością można się domyślić, że opisywane wydarzenia są już czymś dobrze znanym chłopom: pękający pod dorożkami lód, pochłaniająca je woda, głodujące dzieci, kaszlący starcy, noworodki niedożywające wiosny, płonące stodoły, żebracy, których nie ma czym poczęstować, zamarzające ściany…

Chociaż chłopi akceptują naturalny cykl życia i śmierci (Maj), godzą się ze swoim ubóstwem, zdają na łaskę Pana, to stopniowo poczucie krzywdy bierze górę, a prośby do Boga stają się coraz śmielsze, coraz wyraźniej ukazują niedolę. Kataklizm wojny („sczerniałe w dymie bitew twarze”, „krwią gęstą zalane bandaże”, „kula, trucizna i miecz”; Maj), brak ratunku, gradobicia zabierające i tak zbyt małe plony (Czerwiec), a w końcu głód, choroby, powodzie zaczynają być postrzegane jako kara zesłania przez gniewnego Boga. Staje się On nawet synonimem śmierci: „i podpełzniesz zdradliwie do kaszlących warg, / jakiś tragiczny, straszny przeprowadzasz targ, / oczywiście zwyciężysz. Nic już nie zazgrzyta” (Listopad). Reakcją na to okrucieństwo stają się wyraźne już prośby, próby „zastraszenia”, „zmuszenia” Pana do łagodności, najpierw jeszcze nieśmiałe – Jego oczy mają przestraszyć się chłopskiej nędzy (Czerwiec), jednak wraz z upływem czasu i narastania krzywdy owe próby stają się odważniejsze – krzyk nędzarzy ma przerazić Boga tak, że nigdy go nie zapomni (Listopad), bowiem będzie to krzyk rozpaczy, która – w ostateczności – prowadzi do zwątpienia:

s. 80

 

[14] Jedynym opisanym w tekstach Alberti przypadkiem ucieczki ze wsi był profesor Tomasz Gnieciuch, drugoplanowy bohater z powieści Ci, którzy przyjdą.

[15] Tytuły cytowanych i przywoływanych wierszy podaję w nawiasach, wszystkie utwory znajdują się w przywołanym zakresie.